CZĘŚĆ   PIERWSZA

          Dziewiętnasta edycja wystawy HIGH-END stała pod znakiem poszukiwania nowej definicji "dobrego dźwięku". Słowa te zawarte są w cudzysłowie bowiem większość wystawców na siłę próbowała dostosować swoje systemy odtwarzania muzyki do nowo powstałych formatów. Pościg za jeszcze lepszym odstępem od szumów i zniekształceń, za doskonalszym przetwornikiem cyfrowo/analogowym o niewyobrażalnej wręcz rozdzielczości doprowadza powoli do sytuacji w której odbiorca staje się tylko mało istotnym elementem w machinie nowoczesnej technologii. Już standard tradycyjnej 16-to bitowej płyty kompaktowej przekraczał zdolność ludzkiej percepcji w zakresie pasma częstotliwości, zniekształceń i dynamiki. Mowa tu oczywiście o percepcji rozumianej przez pryzmat fizjologicznych (mierzalnych) zdolności ludzkiego ucha, a nie wynikającej z cech związanych z doświadczeniem i obcowaniem z muzyką. Jeszcze nie do końca wyczerpano możliwości "starej" płyty CD a już na siłę serwuje się nam nowe - jak zwykle doskonałe rozwiązania w dziedzinie reprodukcji dźwięku. Ta sytuacja zaczyna trochę przypominać reklamy środków do prania, gdzie przy każdym nowszym produkcie dowiadujemy się, że dopiero teraz  przekonamy się jakie to cudo wymyślono, natomiast te wcześniejsze były zwykłym nieporozumieniem. Tak działa marketing we wszystkich dziedzinach życia więc nie ma się czemu dziwić. Lecz na całe szczęście w branży audio ludzie mają w zanadrzu jeden argument, którego nie da się tak łatwo podważyć... po prostu własne uszy.
          Ten przydługi wstęp to moja prywatna dygresja na temat ogólnego trendu jaki daje się wyczuć w całej branży audio już od ponad dwóch lat. Obserwacje te potwierdziły się na wystawie gdzie z uporem maniaka prezentowano systemy, które można spokojnie nazwać "mutantami" Bowiem jak inaczej można się wyrazić o systemach opartych na kolumnach wykorzystujących najnowocześniejsze "dobrodziejstwa"  techniki cyfrowej, napędzanych ze wzmacniaczy które z założenia były konstruowane z myślą o zaspokojeniu "cyferkowych" wymagań napędów CD, natomiast sygnału dostarczano z jak najbardziej analogowego źródła czyli gramofonu... Pytam więc, po co w ogóle wymyślano te wszystkie cuda technologii kiedy dostarcza się im sygnał będący z punktu widzenia techniki cyfrowej źródłem zniekształceń zakłóceń i wszelkiego innego zła !? Odpowiedź jest bardzo prosta: otóż w całej tej "digitalizacji" dźwięku zgubiono gdzieś po drodze całego ducha towarzyszącego muzyce. Już kilka lat temu można było spotkać systemy audio odtwarzające dźwięk z jakością lepszą niż jest to możliwe do uzyskania na sali koncertowej. Wtedy jednak same źródła, czyli płyty z zapisaną na nich muzyką zawierały nagrania bazujące na zasadzie przekazywania  wiernie atmosfery i klimatu konkretnej sesji nagraniowej. Obecnie mamy dostęp do wielu wytwórni które za swoją główną dewizę przyjęły realizowanie nagrań na poziomie przekraczającym możliwości odbioru muzyki w tej formie podczas bezpośredniego kontaktu z artystą. Doszło do dziwnej sytuacji: otóż dźwięk z audiofilskiej płyty stał się dla wielu wykładnią jakości i wierności brzmienia. Audiofil w swoim mniemaniu nie musi już iść na koncert aby usłyszeć jak powinna brzmieć trąbka czy wiolonczela - z jego punktu widzenia sytuacja się odwróciła, to on dzięki nowoczesnej technice stał się specjalistą od brzmienia instrumentów i wokali. Właśnie na tym przekonaniu bazuje część producentów oferując urządzenia mające z założenia prezentować dźwięk lepszy od tego który można usłyszeć na żywo. Jednak ludzie odbierający muzykę za pośrednictwem sprzętu pragną otrzymać nie tylko perfekcyjną jakość nagrania: chcą przede wszystkim przeżywać emocje, czuć atmosferę towarzyszącą obcowaniu z żywą orkiestrą, zespołem czy solistą. Niestety, przy współczesnych technikach i metodach nagrywania te elementy zostały zepchnięte na dalszy plan. Dlatego niektórzy wystawcy próbowali ratować twarz "humanizując" trochę prezentacje swojego sprzętu wykorzystując do tego celu źródła analogowe. Jednak te hybrydy nie były w stanie obronić się w konkurencji z dobrze przemyślanymi i skonfigurowanymi systemami, które można było usłyszeć w kilku miejscach wystawy.

          Nas oczywiście najbardziej interesowało to co dotyczyło sprzętu, którego dystrybutorem jest nasza firma. Pobyt na wystawie rozpoczął się od spotkania z właścicielem i konstruktorem firmy ASR Panem Fridrichem Schäferem. Jego firma produkuje od 20 lat wzmacniacze zintegrowane, których charakterystyczną cechą są odseparowane zasilacze, oraz przede wszystkim wyśmienite brzmienie w którym udało się połączyć precyzję wzmacniaczy tranzystorowych z muzykalnością urządzeń lampowych. W tym roku utrzymana będzie oferta bazująca na wzmacniaczach Emitter I i Emitter II wraz z ich różnymi opcjami wyposażenia. Emittery słyną z bardzo ekskluzywnego wyglądu, który od tej chwili można dodatkowo wzbogacić stosując w miejsce standardowych czarnych radiatorów ich odpowiedniki w kolorze naturalnego aluminium, lub złotym. W przyszłym roku przewidywane jest rozpoczęcie produkcji wzmacniacza, który będzie skierowany do odbiorców dysponujących trochę szczuplejszym portfelem. Pan Schäfer zalicza się do grupy konstruktorów, którzy potrafili pogodzić swoją pasję i miłość do muzyki ze sposobem na życie. Zaznacza, że dla niego podstawową rzeczą jest umiejętne wyważenie wiedzy, z tym co można osiągnąć stosując najnowocześniejsze osiągnięcia techniki. Często bowiem ludzie zbyt wiele uwagi przywiązują do strony technicznej, zapominając o muzykalności brzmienia. Swoją drogą trzeba mieć dużo wiary w swoją konstrukcję aby produkować ją od 20 lat. Oczywiście Emittery poddawane są stale udoskonaleniom i modyfikacjom, lecz jest to dokonywane w taki sposób aby nie zachwiać doskonałej równowagi brzmienia, którą można utracić przez  zastosowanie super nowinek technicznych, często stosowanych wyłącznie po to aby przyciągnąć potencjalnego klienta swą "doskonałością" i innowacyjnością. ASR bazuje głównie na sprawdzonych i dobrze przetestowanych rozwiązaniach skupiając się na utrzymaniu charakterystycznego brzmienia ich wzmacniaczy.

          Drugi przystanek na naszej trasie po wystawie High-End 2000 to pomieszczenia firmy OCTAVE. Oferta firmy produkującej wzmacniacze lampowe wzbogaciła się w tym roku o końcówki mocy JUBILEE, które wraz z przedwzmacniaczem o tej samej nazwie tworzą referencyjny zestaw wzmacniający. Wzmacniacze JUBILEE są potężnymi monoblokami opartymi na ośmiu lampach typu KT88 każdy. Dysponują mocą około 200W co pozwala na sterowanie praktycznie każdym zestawem głośnikowym, co można było sprawdzić na miejscu słuchając systemu z podłączonymi kolumnami ISOPHON Europa. W przyszłym roku zostanie wprowadzony do produkcji nowy przedwzmacniacz o symbolu HP300, który powinien stać się mocnym punktem w ofercie firmy z Karlsbadu. Ciekawym rozwiązaniem technicznym stosowanym z powodzeniem przez OCTAVE jest układ autobiasu, który umożliwia bezproblemowe stosowanie różnych typów lamp jako alternatywy dla uzyskania innego brzmienia wzmacniacza. Istnieje możliwość wykorzystania takich lamp jak EL34, KT88 czy też 6550. Aby dokonać zmiany wystarczy krótka wizyta w serwisie gdzie od ręki wykonuje się taką wymianę.

          Oferta AUDIO AGILE została rozszerzona o odtwarzacz STEP DVD wyposażony w dwa niezależne lasery: jeden do odczytu płyt audio, oraz drugi do płyt zapisanych w formacie DVD. Właściciel i konstruktor firmy, Pan Björn Langlie zaproponował również nowy design swoich urządzeń, który ma podkreślać audiofilski charakter jego sprzętu. Na szczególną uwagę zasługują elementy składające się na serię VERVE i STEP, gdzie zastosowano bardzo grube i solidne wzmocnienia konstrukcji wykonane z aluminium. Referencyjny przedwzmacniacz VERVE jest zasilany z akumulatorów co znacznie polepsza jego walory brzmieniowe w stosunku do urządzeń z zasilaniem sieciowym. Idąc dalej w tym kierunku akumulatory zostały również zastosowane do napędzania gramofonu VERVE TURNTABLE. Ma to na celu wykluczenie wpływu wahań napięcia sieci elektrycznej na stabilizację prędkości obrotowej.

          Bardzo ciekawą prezentację przygotowały wspólnie firmy ASW i Fase Evoluzione Audio proponując połączenie systemu Dolby Digital z tradycyjnym systemem audio. Podstawą tej konfiguracji był wzmacniacz FASE Performance 100SX i końcówka mocy Powersource 100PS106, do których został podłączony zestaw kolumn ASW opartych na serii CANTIUS z parą doskonałych Cantiusów VI z przodu, do tego wszystkiego wykończonych na wysoki połysk w lakierze fortepianowym. Urokowi całemu systemowi dodawały również szafki z blatami wykonanymi z marmuru, na których ustawiono zestaw. Pochodzą one od polskiego producenta a ich dystrybucją zajmuje się nasza firma. Odpowiednią ilość niskich częstotliwości zapewniał nowy aktywny subwoofer Cantius AS400 o mocy 200W. W przypadku Dolby Digital jako źródła wykorzystywano  odtwarzacza DVD, natomiast do prezentacji systemu dwukanałowego używano odtwarzacza FASE Laserdrive LD24. Jak się okazało istnieje możliwość połączenia tych dwóch "światów" w jeden zrównoważony tonalnie system, okupiając to co prawda dodatkowymi wydatkami na osobny odtwarzacz DVD, lecz dla audiofili - fanatyków kina domowego, nie ma chyba innej alternatywy (chyba że kupią odtwarzacz z niezależnymi laserami). Jeśli chodzi o nowe konstrukcje, to na wprowadzenie do produkcji czekają   kolumny serii DESIGN, która została całkowicie przeprojektowana z myślą o   głośnikach, które ASW pragnie zastosować do tych konstrukcji.

          Domino Design jako europejski przedstawiciel firm FURUKAWA i MOGAMI przygotował przede wszystkim prezentację tych wyrobów od strony konstrukcji mechanicznej i trzeba przyznać, że wywiązał się z tego bardzo dobrze. Wszyscy mogli bardzo dobrze obejrzeć sobie "od środka" przewody, wtyczki, listwy zasilające i inne akcesoria wchodzące w skład oferty japońskich producentów. W tym samym czasie w drugim pomieszczeniu prezentowano nowe, cyfrowe kolumny aktywne, jednak ta prezentacja była oparta o system DTS, przez co nie możemy przedstawić własnych refleksji dotyczących przydatności tychże do tradycyjnego systemu stereofonicznego. Fotografia przedstawia szefa Domino Design Pana Stefana Berkenbuscha w rozmowie z właścicielem naszej firmy Panem Rogerem Adamkiem.

          Po dłuższym okresie milczenia dała o sobie znać firma IQ produkująca swego czasu doskonałe kolumny głośnikowe. Tym razem zaproponowała całkowicie nowe konstrukcje na czele z dużymi zestawami podłogowymi. Prezentacja została przeprowadzona wspólnie z firmą BERENDSEN, która przedstawiła nowy model odtwarzacza CD, oraz wzmacniacz zintegrowany i znaną już, lecz zmodyfikowaną konstrukcję dzieloną. Silnym punktem oferty IQ są systemy absorberów występujące pod wspólną nazwą SSC (String Suspension Concept), a opartych na amortyzowaniu drgań za pomocą zawieszenia strunowego. Dostępne są duże podstawy umożliwiające umieszczenie na nich elementów audio lub kolumn, można również zaleźć małe absorbery, którymi poprzez zastosowanie gwintowanych końcówek można bez problemu zastąpić oryginalne nóżki w sprzęcie i kolumnach.

          Teraz przejdziemy do wiadomości dotyczących tego co nowego będzie można wkrótce znaleźć w naszej ofercie. Już w lipcu trafią do Polski pierwsze produkty niemieckiej firmy BURMESTER, której oficjalnym dystrybutorem została nasza firma. Nikomu nie trzeba chyba przedstawiać tej renomowanej marki bowiem jest ona obecna na rynku High-End od wielu lat i zdążyła przyzwyczaić do bezkompromisowego podejścia do tematu reprodukcji dźwięku. Sama prezentacja na wystawie wypadła bardzo korzystnie, dźwięk proponowany przez berlińską firmę pod każdym względem zasługiwał na miano referencyjnego.

          Drugi producent którego wyroby wkrótce będzie można znaleźć w naszej ofercie to również niemiecka firma - LUA. Zajmuje się ona konstruowaniem i produkcją elementów audio tworzących pełny system odsłuchowy, na który składają się odtwarzacze CD, wzmacniacze zintegrowane i dzielone, kolumny oraz okablowanie. Wszystkie wzmacniacze są konstrukcjami bazującymi na lampach elektronowych takich jak pentody EL34, tetrody KT88 czy triody 211. Również odtwarzacz CD posiada tor wyjściowy oparty na lampach. System firmy LUA doskonale prezentował się pod względem brzmieniowym: fantastyczna była łatwość z jaką radził sobie z bardzo szybkimi zmianami dynamiki podczas głośnego odtwarzania muzyki rockowej. Jednym z moich ulubionych fragmentów pozostawiających niezapomniane wrażenia jeśli chodzi o stworzony klimat i atmosferę muzyczną jest fragment płyty Pink Floyd "The Wall" pomiędzy pierwszą a drugą częścią "Another Brick in The Wall" - podczas prezentacji część słuchaczy wykazywała dosyć impulsywne reakcje na występujące w tym fragmencie efekty, szczególnie przy przelocie wojskowego śmigłowca. Ci z Państwa, którzy słuchali tego fragmentu na jakimkolwiek zestawie przy większym poziomie głośności pewnie doskonale wiedzą ile zniekształceń potrafi wygenerować z siebie źle skonfigurowany sprzęt. W przypadku firmy LUA nie było z tym najmniejszych problemów. Po takiej dawce decybeli przyszła pora na coś łagodniejszego dla ucha. I w tej formule niemieckie lampowce dały sobie doskonale radę. Po kilku minutach uspokojenia atmosfery modnymi ostatnio latynoskimi rytmami nabrałem pewności, że LUA to sprzęt wyjątkowy - nic dodać, nic ująć - prawdziwa "lampa".

 

KONIEC  CZĘŚCI  PIERWSZEJ
CZĘŚĆ  DRUGA

 

 
   

Copyright © 2000-2002 RCM All Right Reserved